piątek, 21 lipca 2017

Ciąża rok po roku. Termin luty 2018.

Troszkę czasu upłynęło od ostatniego posta, ale spraw było mnóstwo związanych z chrzcinami córki, przygotowania do wesela, przylot teściów, mamy ... No i najważniejsza sprawa dwie kreski na teście ciążowym.

Jak za dotknięciem magicznej różdżki z dniem kiedy to zobaczyłam zaczęła się moja ciążowa przygoda, nie przypominająca iście hollywoodzkiej produkcji o perfekcyjnym dojrzewaniu młodego człowieka we wnętrznościach rodzicielki.

Mdłości? Mnóstwo.

Wymiotów? Niewiele, aczkolwiek samopoczucie i ciężar na żołądku powodował spędzanie wielu minut z łbem nad toaletą... Przypomniały mi się stare dobre czasy, kiedy to organizm wyzbywał się niestrawionego alkoholu dzień po libacji. 

Przerwanych podróż samochodem? Jedna.

Ilość przespanych godzin? Z każdą drzemką córki.

Bałagan w domu? Permanentny.

Bałagan w głowie? Mały.

Radość? Ogromna. Aczkolwiek z domieszką szoku. Tak, tak... Wiem skąd się biorą dzieci, nawet taki był plan, żeby było jedno po drugim, ale mimo wszystko realizacja miała zostać podjęta z przeminięciem wakacji. A tu Ci... Bang, bang... Here We go.... Here We go.... Here We go.... 

Co to będzie? Się okaże.

Treningi? Jeden.

I tak kiedy to w styczniu tego roku moja przygoda z macierzyństwem się rozpoczęła, tak w lutym 2018 będzie to już jazda bez trzymanki. Sama jeszcze nie mam pomysłu na to jak to będzie, ale wiem, że będzie dobrze. Zastanawia mnie tylko logistyka. Sam widok wózka "rok po roku" mnie przeraził, a potem widok przestrzeni w naszym bagażniku... Cóż też pozostawia wiele do życzenia. 
To co mama zaczynamy tą ciążową jazdę ponownie? Nie bój żaby, tym razem Ci będę towarzyszyć :)

Moja perfekcyjna szafa od podłogi do sufitu na całą długość ściany będzie musiała zostać zdemontowana, bo ni diabła nie zmieścimy w pokoju dwóch łóżeczek. 

Bo jak tu zakłócać sen takiemu słodziakowi?

Nie wyobrażam sobie zakłócać snu mojej przesypiającej całe noce córce z dniem narodzin rodzeństwa, toteż aranżacja pokoju dziecięcego przed nami, no i demontaż wspomnianej wcześniej szafy. Nowy członek rodziny zostanie dorzucony nam na pewien czas do sypialni, a córa pójdzie "na swoje". 

A Wy? Hop, hop... Czy są tutaj mamy dzieci rok po roku? 

Czy jest to do ogarnięcia? :)
Letni chill'